11 lis 2015

Jedenasty

Dla Patrycji

Następnego dnia jest piątek. Jeden dzień do kolacji i ostatni dzień szkoły przed weekendem. Czuję się nieco lepiej, bo wczoraj wypisali ze szpitala Karen, a tata zrobił kolację. Przy wegetariańskiej lazanii i soku porzeczkowym rozmawialiśmy nareszcie jak pełna rodzina. Karen zamiast odpoczywać sprawiła nam niespodziankę i upiekła ciasto czekoladowe.  Wokół wszystko było tak magiczne, że czułam się niemal jak w święta. Tata już za dwa tygodnie zacznie prace w filii swojej firmy, tu na miejscu. Wszyscy jesteśmy podekscytowani tym i jutrzejszą kolacją, zwłaszcza, że przyjedzie na nią przyjaciółka taty z synem, będą Tori i Christian, pan Keating, panna Irving i inni znajomi Karen i taty. Dawno wszyscy nie czuliśmy się tak dobrze, a zwłaszcza ja. Wydaje mi się, że wszystko układa się jak najlepiej. Jeszcze przed chwilą wydawało mi się, że moje życie jest takie… nudne. Cóż, tak właśnie było, więc nie ma się niczemu dziwić, że przez ostatnie dni nie mogę zasnąć, że cała moja rodzina znów będzie tu, na miejscu, a ja mam fantastycznego chłopaka i rodzeństwo w drodze. Wszystko jest tak jak być powinno. Wydaje się, że to piękny sen, a ja zaraz się obudzę. Ale to nie sen! Jest piątek, dzwonek właśnie ogłosił koniec lekcji, a ja wprost umiera ze szczęścia. Mam przed sobą perspektywę spędzenia czasu w niesamowity sposób. Czuję, że do lekcji usiądę dopiero w niedzielę wieczorem. Być może zacznę to robić gdy dziewczyny pójdą spać – jeśli i ja nie zasnę. To się z resztą zobaczy.
- Cieszę się, że spędzimy dziś razem trochę czasu – mówi z uśmiechem Victoria. Odwzajemniam uśmiech i odkładam rzeczy do szafki. Wyjmuję z niej spakowaną wcześniej torbę i zatrzaskuję szafkę. Sprawdzam, czy dobrze ją zamknęłam i znów nie mogę powstrzymać uśmiechu, który mimowolnie pojawia się na mojej twarzy, kiedy Tori z uśmiechem kontynuuje – Dawno nie robiłyśmy żadnej imprezki tylko dla nas. Tylko my, żarcie, odcinki Słodkich Kłamstewek, karaoke i zabiegi kosmetyczne. Mama pozwoliła mi nawet na jedną butelkę szampana, ale kazała nam się nie upijać.
Parskam z politowaniem.
- Jasna sprawa. Kieliszkiem szampana raczej nie da się nabić w butelkę – żartuję.
Tori przewraca oczami i posyła mi dwuznaczne spojrzenie. Ja też pamiętam zeszłoroczną imprezę, podczas której Sasha Rivera wypiła kieliszek szampana i godzinę później ktoś znalazł ją leżącą w śmietniku dwie ulice dalej. Do dziś nie wiadomo jak ona się tam znalazła ani dlaczego niczego nie pamiętała. Policjanci wysnuli kilka hipotez, ale żadna nie okazała się trafna, a sprawę zamknięto już miesiąc później. Sasha do dziś nie może chodzić na imprezy, a już na pewno nie ze swoimi rówieśnikami. Rodzice trzymają ją pod kluczem od czasu tamtej feralnej imprezy. No cóż, przecież nikt nie kazał jej pić i chować się do śmietnika. Nikt inny przecież nie leżał pijany w śmietniku, bo nie przesadził z alkoholem.
- Mam nadzieję, że żadna się nie porzyga do jacuzzi, bo właśnie tam zamierzam wziąć butelkę tego szampana. Będziemy pić jak te zarąbane maturzystki, a co! – oznajmia głośno moja przyjaciółka i ciągnie mnie w stronę wyjścia. – Idziemy do mnie i zaczniemy od razu.
Razem z Victorią schodzimy po schodach i prowadzimy dalszą rozmowę. Mijamy szkolnego woźnego i kiwamy mu głowami z naszymi idiotycznymi uśmieszkami, a on mamrocze coś pod nosem. Brzmi trochę jak złorzeczenie, ale Tori kompletnie go olewa i za jego plecami pokazuje mu środkowy palec. „A wal się dziadu”, mamrocze naśladując jego ton głosu. Wychodzimy na dziedziniec i chichoczemy spoglądając na siebie z rozbawieniem. Chichoczemy jeszcze chwilę co chwilę na siebie spoglądając. Tori mówi, że wystarczy już tego śmiechu, a ja potakuję i z zainteresowaniem gapię się na swoje trampki. Podnoszę głowę i dostrzegam woźnego, który z przekręconą daszkiem do tyłu czapką wychodzi głównym wyjściem z wielką torbą na śmieci. Wygląda trochę jak rasowy śmieciarz. Staramy się nie śmiać, ale to zbyt trudne dla naszych kurzych móżdżków, by nas przed tym powstrzymać. Po chwili już nie wytrzymujemy i na środku dziedzińca wybuchamy bardzo głośnym śmiechem. To zabawne, ale wcale nie obchodzi nas, że wszyscy wokół się na nas patrzą jak na pacjentki szpitala psychiatrycznego. Dziś wszystko musi się udać.

~*~

- Wybierz numerek… Imię chłopaka… Znak zodiaku… Och! Wstydzę się to powiedzieć! – Kelsey cała aż się pali do tego by powiedzieć, co wywróżyła Ashley internetowa wróżba. Jednak nie robi tego, a dziewczyna niecierpliwi się z tego powodu. Wszystkie jesteśmy tego ciekawe.
- No wyduś to z siebie – syczy Ashley, która próbuje zaglądać dziewczynie przez ramię by dowiedzieć się co tak ją zawstydziło.
Tori zagląda Kelsey przez ramię, a jej usta układają się w wyraz zdumienia. Ma otwarte usta, kiedy czyta. Chyba jej się to podoba, bo uśmiecha się jakby skrywała wielką tajemnicę. Przekrzywiam głowę, gdy Tori patrzy na mnie i robi tajemniczą minę. Odchrząka i czyta:
- „Od znajomego do ukochanego. Czeka was noc pełna namiętnych zwrotów akcji, kiedy nie raz będzie miał szansę zaskoczyć cię swoimi umiejętnościami. Byle nie w nadmiarze, który może skutkować powiększeniem się rodziny”.
Wszystkie wybuchamy śmiechem, a Ashley robi nadąsaną minę. Rzuca w Tori garść popcornu, a ona z okrzykiem uderza ją poduszką. Tak zaczyna się nasza bitwa. Skaczemy, bijemy się poduszkami, dla żartu, i śpiewamy Bitch I’m Madonna, robiąc z pokoju Tori istne pobojowisko. Jednak bawimy się tak dobrze, że nie mamy zamiaru przestać. W rytm rapu Nicki Minaj, Kelsey zaczyna tańczyć. Wkrótce i my do niej dołączmy. Bawimy się świetnie i wciąż jest nam mało. Robimy głośniej, gdy leci kolejny taneczny kawałek – Worth It Fifth Harmony. Jest około dwudziestej pierwszej, gdy nudzi nam się wszystko, co dotychczas robiłyśmy. Poza tym rodzice Tori proszą nas o to, żebyśmy były ciszej, bo mają zamiar obejrzeć Francuski pocałunek z Meg Ryan. Dziewczyny z piskiem zbiegają na dół, żeby też móc obejrzeć tę kinową produkcję i chwilę później oglądamy jeden z filmów, które znam na pamięć i potrafię cytować przez sen. Chociaż nie pamiętam, żeby robiła to przez sen, ale wydaje mi się, że to potrafię. Wszyscy są tak zajęci oglądaniem, że słychać tylko jak chrupią ciasteczka, chipsy i popcorn. Siedzę w kącie
Jednak ja nie oglądam filmu. Mam w uszach słuchawki, a myślami jestem piętro wyżej – w pokoju Christiana. Nawet z Do It Again na słuchawkach i myślami przy moim chłopaku, potrafię czytać z ruchu warg bohaterów, co kiedyś mnie bawiło, ale obecnie działa na nerwy. Twarze dziewczyn nie wyrażają niczego. To takie frustrujące. Wyglądają jak śliniące się roboty. Przecież tu nikt nawet nie pokzuje tyłka, a o facetach z gołymi klatami można tylko pomarzyć. Ashley, Kelsey i Patricia leżą jedna na drugiej na kanapie. Tori siedzi z rodzicami i wyjada im z miski popcorn o smaku toffi. Zaczynam się nudzić, bo chodź uwielbiam ten film, wcale nie mam dziś na niego ochoty. Chce mi się spać. Ostatnie wydarzenia dały mi w kość i nie zdążyłam się dobrze wyspać.
- Pójdę się już położyć – oznajmiam Tori szeptem.
Kiwa głową, skupiona na filmie. Nabieram w rękę popcornu.
- Miłej nocy. Mam nadzieję, że dasz sobie radę. My jeszcze będziemy oglądać. – Rzuca mi uśmiech, wpychając do ust garść popcornu.
Prycham.
- Cśś. Tu się ogląda. – Trójka na kanapie gani nas za „zbyt głośną rozmowę”.
Przewracam oczami i ziewam bezgłośnie. W oczach stają mi łzy zmęczenia. Przecieram oczy i zerkam nieprzytomnie na ekran.
- Lauro, możesz się przespać w pokoju Christiana – mówi mama dziewczyny, która przypadkiem podsłuchała, co mówimy. – On i tak nie wróci na noc, a tam będzie ci wygodniej – dodaje ciepło.
Kiwam głową i się uśmiecham.
- Dziękuję. Tak zrobię. Dobranoc!
- Cśś! – powtarzają dziewczyny z rozdrażnieniem.
- Okej – warczę, wlokąc się na górę.
Robię wszystko bardzo powoli. Biorę prysznic, przebieram się i idę do pokoju mojego chłopaka. Ach, dalej nie umiem się do tego przyzwyczaić, ale to piękne, że jednak udało mi się właśnie to, czego najbardziej pragnęłam. Staję przed drzwiami do jego pokoju i naciskam klamkę. Na „czuja” wyszukuję przycisk włączający światło. Lubię jego pokój. Panuje tu taki artystyczny nieporządek, ale nie jest na tyle niechlujem, żeby rzucać na podłogę brudną bieliznę, ubrania, książki i inne śmieci. Biurko zawalone jest szkolnymi lekturami, mnóstwem notatek, kartek i zapisków. Wokół walają się ołówki ze złamanymi rysikami, a na końcówkach widać ślady zębów. (Tak, typowy Christian, który wiecznie trzyma w ustach końcówkę ołówka…) Do tablicy korkowej nad biurkiem poprzypinane są pineskami różne karteczki, w tym plan lekcji i informacja o wizycie u dentysty w następny wtorek, a także numer do pizzerii i notka o eseju na psychologię. W rogu pokoju stoi fotel w kształcie rękawicy baseballowej w kolorze zgaszonej, brudnej bieli. Całą ścianę na wprost od okna zajmują plakaty z ulubionych komiksów Chrisa, jego ulubionych zespołów i dziewczyn pozujących przy samochodach. Półka z książkami aż się ugina pod ich ciężarem, wszystko jest poukładane alfabetycznie, co jest kolejną jego cechą. Może nie jest on wyjątkowo porządnicki, ale jeśli chodzi o książki i komiksy to nie można w nich zobaczyć nieporządku. Co innego jeśli chodzi o szafę, bo zakładam, że ma tam taki bałagan, że za każdym razem, gdy otwiera szafę, wypada z niej co najmniej połowa zawartości.
Siadam na jego łóżku, zasłanym niebieską narzutą. Przy łóżku stoi też szafka nocna, a na niej budzik i lampka. W takich szafkach zazwyczaj chłopcy w jego wieku trzymają pudełka prezerwatyw. Nowych i… użytych. Tak, to jest potwierdzone – osiemnastolatkowie są obrzydliwi.
Później piosenka się kończy i włącza się jakiś wolny kawałek o miłości trochę w stylu Can You Fell the Love Tonight Eltona Johna. Nie mam pojęcia, skąd się to wzięło na mojej MP3, ale to raczej sprawka Karen, która uwielbia tego typu muzykę. Przełączam i natrafiam na Dj Got Us Falling In Love Again Ushera. Podryguję stopą w rytm piosenki, a łóżko ugina się pod moim ciężarem. Chichoczę pod nosem, zastanawiając się, dlaczego jeszcze nie śpię, tylko słucham muzyki. Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu leżę. Leżę i wpatruję się w świecące w ciemności gwiazdki na suficie pokoju mojego chłopaka. To takie zabawne, że on zawsze chce tak szpanować przy kolegach, jaki to jest dorosły, a ona suficie ma świecące w ciemności gwiazdy, w które zawsze może się pogapić, jeśli tylko ma ochotę. Tak jak ja teraz…
W moich słuchawkach leci Invisible Taylor Swift – jedna z moich ulubionych piosenek. Rozkoszuję się głosem piosenkarki, chłonąc słowa, które wyśpiewuje i myślę o tym, jak to jest być Christianem i patrzeć przed snem na te gwiazdki. To takie trochę dziecinne, ale podoba mi się. Chyba namówię tatę i Karen, żeby w pokoju bobasa znalazły się takie gwiazdeczki na suficie. To naprawdę piękne patrzeć na takie prywatne niebo na suficie swojego pokoju. Z każdą chwilą kocham go coraz bardziej. I coraz bardziej zazdroszczę mu tego tych gwiazdek na suficie. To piękne, naprawdę piękne.
Can’t give my hands to myself…
Hands To Myself Seleny oznajmia mi, że dostałam wiadomość. Otwieram ją i uśmiecham się.
Co robisz, Księżniczko?
To Christian. Tylko on mógłby napisać o dwudziestej trzeciej dwanaście, nie wiedząc, że właśnie leżę w jego łóżku i myślę o tym, że kocham go za to, że jest dziecinny i ma prywatne niebo na suficie w swoim pokoju.
Oglądam niebo na suficie w twoim pokoju :)
Odpowiedź przychodzi bardzo szybko. Zaledwie po kilkunastu sekundach.
Jesteś w moim pokoju? :o
Wzdycham i odpisuję:
Masz wygodne łóżko, i straszny bałagan na biurku.
Czekam chwilę, potem minutę. Nie odpisuje już… Wzdycham i odkładam telefon na bok. Pewnie już nie odpisze. Może zbyt dobrze się bawi, żeby to zrobić. Odwracam się do ściany, oddychając zapachem pościeli. Pachnie proszkiem do prania, cytrynowym szamponem i perfumami mojego chłopaka. To niesamowita mieszanka, którą mogę wdychać przez całą noc. Przesuwam palcami po materiale i wtulam w niego twarz. Jest tak dobrze, tak przyjemnie. Nie ma żadnych ekscytujących nowości, szkoły, problemów, chaosu. Jest mi wygodnie, tak dobrze. Nic i nikt mi nie przeszkadza. Słyszę tylko kroki – pewnie dziewczyny wracają do pokoju. Jakieś szepty, chichoty, zamykanie drzwi. Następuje cisza, a potem słychać szumiącą wodę. Ktoś bierze prysznic. Światła gasną i zapalają się. Nie mogę zasnąć. Oddycham równym, rytmicznym oddechem, patrząc się w ciemność. Poprawiam się na łóżku i wiercę, dopóki nie znajdę sobie wygodnego miejsca przy samej ścianie. Leżę na takim wielkim łóżku, a leżę przy samej ścianie. Jest mi duszno, więc się odkrywam. Po jakiejś minucie leżenia w tych egipskich ciemnościach, rozumiem, że nie zasnę. Nie jestem w swoim pokoju, tylko w pokoju mojego chłopaka. Nie czuję się tu jak u siebie. Czułabym się lepiej, gdyby tu był.
- Cześć, Wiercipięto. – Christian całuje mnie w szyję.
„Jak na zawołanie”, myślę. Siadam na łóżku, zaskoczona tym powitaniem.

- Skąd się tu wziąłeś? – pytam szeptem. Jego palce muskają mój policzek.
- No, wiesz. Moi rodzice bardzo się kochali i… - zaczyna.
Przewracam oczami i uderzam go żartobliwie w ramię.
- Pytam poważnie.
Wzdycha i przyciąga mnie do siebie. W ciemności widzę tylko zarys jego sylwetki, ale nie przeszkadza mi to w przytuleniu go. Oddycham jego zapachem i nagle wszystko jest wspaniałe. Zastanawiam się, skąd on się tu tak nagle wziął, ale to już nie jest ważne. Mój Christian tu jest, trzyma mnie w ramionach, a ja czuję się bezpiecznie.
- Nie mogłem pozwolić na to, żeby moja dziewczyna czekała w moim łóżku zbyt długo. Przyszedłem, jak tylko dostałem smsa. Byłem u kolegi po drugiej stronie ulicy. Rodzice trochę się zdziwili, ale chyba im ulżyło. – Przeczesał palcami moje włosy. – Słyszałem, że miałyście z dziewczynami małe party. Dobrze, że mnie nie było, bo tak nie wpakowałabyś mi się do łóżka. – Zębami bawił się moim uchem. – To co? Chcesz jedno dziecko czy dwójkę?
Zachichotałam. Odnalazłam jego usta i pocałowałam go lekko. Przeciągnął pocałunek i mocniej mnie przytulił. Pachniał sobą, dalej był dziecinny, a ja wciąż go kochałam. To było cudowne.
- Na razie chyba chcę iść spać.

___________________

Uff. Przepraszam za długą nieobecność, ale nie mogłam napisać tego rozdziału. Pisałam go trzy raz i inaczej zaczynałam za każdym razem, a w końcu zostałam przy takiej wersji... Rozdziały nie będą się pojawiać regularnie, bo pisanie na siłę będzie bezsensem. Chcę, żeby to jakoś było, a sama nie wiem, jak mam się za to zabrać. Jest tak mało czasu, a ostatnio i chęci, bo nauczyciele nas 'cisną'. Tak, to właśnie jest szkoła, a ja, choć nie mam ochoty, chodzę do niej i muszę się uczyć. Przy tym też planuję nowe opowiadanie, ale chcę najpierw skończyć dwa poprzednie. No i te opowiadania na WK... Może lepiej skupmy się na tym rozdziale. Komentujcie, mówcie, co jest nie tak, a ja wszystko poprawię. Wasza opinia się dla mnie liczy. Dziękuję i do napisania wkrótce!

Tinsley xx


Ps. Zauważyliście? 11 rozdział, 11 listopada. To chyba nie przypadek xD



8 komentarzy:

  1. Tinsley... No co ja ci mogę powiedzieć...
    Genialne!
    Uwielbiam twój styl pisania. A twój rozdział zdecydowanie poprawił mi humor, za co bardzo dziękuję. O dziwo mojego humoru nie psuje szkoła, tylko ubytek w moim ciele. Szpital jest straszny. Dobrze, że wyrostek ma się tylko jeden i więcej nie będą musieli mi go wycinać :D (szczerze, to wolę szkołę od szpitala :o wiem, wiem. Jestem dziwna xD)
    Rozdział znów ciut przesłodzony, ale co tam. Jak można, to można! Przecież w każdym momencie może się coś popsuć xD
    Jej! Będzie kolacja! Jezu chryste -,- To oni wszyscy zmieszczą się w jednym domu?
    Brakuje mi tylko nadal Massie. Jakoś tak nadal jest moją ulubioną postacią :D
    Ehhh... Ja jeszcze spadam się uczyć. Trzecia klasa to totalna masakra. Nie wiem kiedy znajdujesz czas, żeby pisać takie cuda ;)
    No to... Powodzenia w szkole. Samych dobrych ocen, weny i duuużo czasu wolnego :D
    Pozdrawiam
    Kate xXx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że dopiero teraz :c Pewnie i tak już nie przeczytasz :(
      Ojej, strasznie mi przykro :( Cieszę się jednak, że Tinka jeszcze ma moc poprawiania humoru. W klasie wszystkich rozśmieszam :D Jak ktoś ze mną siada w ławce, czy wogóle ze mną rozmawia to musi się liczyć z tym, że się popłacze ze śmiechu. Moja pani od angielskiego ostatnio ze mnie cisnęła xDD Hahha, cała ja! XDD

      Ps. Rozdział niedługooo!

      Usuń
    2. Heh :D Ja nie przeczytam? Ja jestem wszędzie XD
      U mnie już w miarę okej. Nie licząc egzaminów próbnych. To była jakaś masakra :c Jak angielski rozszerzony może być łatwiejszy od podstawy?
      Mam nadzieję, że jakoś poszło, bo wolałabym raczej jakąś dobrą ocenę dostać :/
      A tobie jak poszło? Przeżyłaś? :D Czy może wenę lub chęci ci odebrali?
      Hahahh XD ja tylko czytam twoje opowiadanka, a i tak nie wątpię w Twoją szczerość :'D
      Czekam z niecierpliwością na rozdział ;)
      Potrzebuję więcej Laristiany. Wiesz, że bardziej uzależniasz niż narkotyki? :'DDD
      Papa xXx

      Usuń
  2. Suuuuperowy rozdział, z niecierpliwością czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :)
    Pozdrawiam i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. I'll pick you up at 8
    And we can drive around
    Take you to the beach
    And we can head downtown
    Whileee youuu hooold myyy haaand

    No cóż kocham Do it again a wzmianką o tej piosence automatycznie włącza mi się prywatne mp3 w mózgu xD

    Rozdział super, jak zawsze
    Kocham Laure i Christiana
    Chcę już kolejny rozdział błagam *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo!
    Jestem tu nowa! jeeeeej
    Znalazłam tego bloga! jeeeeej
    Przeczytałam wszystkie rozdziały! jeeeeej
    Ubustwiam twoją historię! jeeeeej
    Nie wiem dlaczego za każdym razem pisze jeeeeej, no cóż-trudno! jeeeeej
    Mam nadzieję , że niedługo wstawisz nowy rozdział! jeeeeej
    Jestem dziwna! wiem ! jeeeeej
    Będę Cię nawiedzać w komentarzach pod rozdziałami (więc masz wstawić 12!) jeeeeej
    Obserwuję Cię ... jeeeeej


    (oczywiście chodziło, że obserwuję posty które wstawiasz na bloga) jeeeeej

    Wiem że już po tym komentarzu stwierdzisz,że jestem baaardzo dziwna, trudno! jeeeeej
    Kicki-Bicki narka!!! jeeeeej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, jeeeeeeej! Miło mi przeogromnie :) Rozdział w trakcie pisania ^^

      Usuń

Każdy komentarz motywuje mnie do działania, więc zrób mi tę przyjemność i pozwól, by na mojej twarzy zakwitł uśmiech ;)

Obserwatorzy