Wróciliśmy na
piechotę do samochodu Christiana, około piętnastej. On już skończył lekcje
godzinę temu, a ja kończyłam je za dziesięć minut, więc musieliśmy uważać, by
na nikogo nie wpaść, kiedy będziemy szli do jego samochodu. Na szczęście się
udało i odetchnęłam z ulgą, kiedy patrzyłam przez okno na mijane budynki i
samochody. Znów milczeliśmy, ale tym razem mi to nie przeszkadzało, a nawet
wręcz przeciwnie. Mogłam sobie to przemyśleć zanim wrócę do domu – do ciągle
gadającej macochy i skrzeczącej papugi, za opiekę na którą dostaję marne dwie
dychy (no, nie takie marne) i muszę jej słuchać dwadzieścia cztery na sześć. Na
szczęście Mass wróci wcześniej. Tęsknię za tym głąbem sześć dni w tygodniu,
choć (czasami) jest mega nieznośna. Po prostu… Nareszcie się nią dłużej
nacieszę.
Christian jest
zamyślony. Wcześniej Delilah odciągnęła go na bok na rozmowę i razem z Deanem
coś mu zawzięcie tłumaczyli. Nie odzywał się nawet przez chwilę, kiedy na niego
krzyczeli, a potem udawał, że wszystko jest okej. Jednak kiedy Rick dotknął
moich włosów i powiedział: „Kurde, ale jesteś ruda” , Christian się wkurzył i
na niego nawrzeszczał, że jak mu się nie podoba to niech się na mnie nie gapi.
Zawsze uważałam, że moje włosy są kasztanowe i podchodzą trochę pod brąz. Cóż,
gdyby Rick zobaczył włosy Massie to pewnie powiedziałby, że nie są rude tylko
czerwone czy coś. Martwi mnie jednak to, że on tak ostro zareagował na tę
uwagę. Bo on po prostu się tak nie zachowuje - to do niego niepodobne. Ma
wahania nastrojów niczym kobieta w ciąży. Raz płacze, raz się śmieje, potem
jest zły, a na koniec wściekły. Ale nie zapytałam go o nic, bo wziął mnie za
rękę. Tak, wziął mnie za rękę, potem spojrzał mi w oczy, moje serce zaczęło
szybciej bić, a ja przestałam myśleć, i się za to nienawidzę.
Bardzo się nienawidzę.
***
Stojąc pod drzwiami domu, zrozumiałam, co to poczucie
winy. Kiedy Karen zapyta mnie o to, jak było w szkole na pewno stchórzę, wiem
to. Na pewno wypaplam jej, że była na wagarach, a ona mi zabierze telefon,
zakaże korzystania z komputera i uziemi. Boże, nie. Nienawidzę kłamać, nie chcę
kłamać. Ale drastyczne sytuacje wymagają drastycznych środków. Muszę.
Naciskam klamkę i jestem gotowa powiedzieć: „dobrze”,
gdyby Karen zapytała o szkołę. Jednak dziwne jest to, że nikt mnie o to nie
pyta. Nikogo nie ma, a przynajmniej tak mi się wydaje. Drzwi są otwarte, ale
Karen nie krząta się w kuchni. Zdejmuję buty i zamykam za sobą cicho drzwi.
Wchodzę do holu i rozglądam się. Nie ma żadnych śladów włamania. Być może
śpieszyła się i zapomniała zamknąć drzwi. Czasem zdarza jej się być
zapominalską. Wzruszam ramionami i zaczynam się wspinać po schodach. Wchodzę na
górę i kieruję się do swojego pokoju. W progu stawiam torbę i schodzę do salonu. Nie ma jej, a ja mam jeszcze
trochę czasu do tego, jak Christian po mnie wpadnie. Ten „wywiad” wciąż nas
obowiązuje. Nawet jeśli okazało się, że Christian pali, ma jakichś
wytatuowanych kumpli ze zboczeniem mózgu i fajnymi motocyklami. Powiedział mi
to, a ja wiedziałam, że nie mamy wyjścia. Może się też okazać, że wagary
zapewnią nam kłopoty. Nie wiem, czy on sobie zdaje z tego sprawę, ale coraz
bardziej się o niego martwię, i… coraz bardziej się w nim zakochuję. Nie lubię
tego, że pali, ale podobało mi się, że kazał mi założyć swoją bluzę, a potem
praktycznie mnie przytulał i że wziął mnie za rękę i patrzył w oczy. Myślałam,
że zemdleję z wrażenia. To było nieziemskie. Cudowne. Wspaniałe. Niesamowite.
Jeszcze chwilę i wykrzyczę to przez okno. Albo wezmę ten megafon. Chcę, żeby
każdy wiedział. Żeby on wiedział…
***
Karen wraca dziesięć minut po mnie. Siedzę w salonie i
odrabiam pracę domową z angielskiego. Opis głębokiego i romantycznego uczucia?
Nie ma sprawy, pani Larson. Jeden przepełniony romantycznością opis na wynos z
sosem mieszanym, nie może być za ostro. Chcę z tego szóstkę, a jeśli nie to
każę tacie zaskarżyć szkołę. Karen staje przede mną z talerzem potrawki z
cielęciny z warzywami z sosem słodko kwaśnym i ryżem. Uśmiecham się i dziękuję
jej. Siada koło mnie i chwilę rozmawiamy, opowiada mi, co dziś robiła, a ja
między kolejnymi łyżkami ryżu z warzywami wtrącam jakieś pytania. Dochodzi
szesnasta, więc żegnam się z Karen i wychodzę z domu, pamiętając o moim
uzależnieniu – gumach do żucia i podręczną torebką. Zawsze mm w niej klucze do
domu, telefon, błyszczyk i odświeżacz do ust. Wierzcie, że wolę nie usłyszeć
któregoś razu, że jedzie mi z buzi cebulą czy czymś innym. To totalnie
zmniejsza moje szanse na to, że jakiś chłopak będzie chciał mnie pocałować,
kiedy usłyszy o tym, że jestem Cebulowym Potworem – jak mówi Massie. Czasem
jest mi do śmiechu, kiedy mówi o tym tak jakby to była część jej życia,
wymyślanie takich rzeczy, ale później myślę o tym, co by było gdyby Christian
usłyszał o tych jej żartach na temat toksyczności mojego oddechu. Więc jakby co
zawsze może to sprawdzić, jeśli wiecie o co mi chodzi (uśmiech złoczyńcy).
***
Cóż, no to chyba mamy problem. Gdyby nie fakt, że jestem
chyba jedyną osobą w domu, która nie sprawdza, czy szampon to szampon, zanim go
użyje to teraz zapewne nie wrzeszczałabym na cały dom, że mam fioletowe włosy. Nie
wiem, czy ja po prostu jestem tak pechowa, czy po prostu wszystko jak na razie
zbyt pięknie się układało. Karen próbuje mnie pocieszyć, że moje włosy wcale
nie wyglądają tak strasznie jak mi się wydaje. Ale ja wiem, że jest o wiele
gorzej. Jest paskudnie. To musiała być któraś z farb koloryzujących Massie, a
ja przez swoją nieuwagę nawaliłam jej sobie na włosy w ilości, która po prostu
sprawiła, że mam FIOLETOWE słowy. Ale nie myślałam, że jeśli nałożę na włosy
SZAMPON, bo tak pisało na opakowaniu, to kiedy wysuszę włosy to one nie będą
już brązowe w lekkim odcieniu miedzi, a fioletowe. WIELKIE dzięki, Massie. Ja
po prostu zawsze marzyłam o tym, by mieć fioletowe włosy. Nie, nie blond, nie
rude – fioletowe.
Siedzę na brzegu wanny i daję upust swojej złości w
postaci jakże rzewnych łez. Massie oddzwoniła do mnie przed chwilą, i wiecie,
co powiedziała? Farba zmyje się po czasie około od dwudziestu do trzydziestu
pięciu myć. TRZYDZIESTU PIĘCIU!! Ja nie mogę chodzić do szkoły z fioletowymi
włosami! Gdybym jutro pojawiła się z fioletowymi włosami to na dzień dobry
trafiłabym do gabinetu dyrektora Sullivana i nie ma przebacz. Nie można dla
jakiegoś widzimisie zmieniać koloru włosów tak ni z gruchy ni z Pietruchy w
JEGO szkole, bo w JEGO szkole panują rygorystyczne zasady, których trzeba
przestrzegać. A jedną z nich jest ta, która mówi o tym, że nie wolno farbować
włosów. Przecież to byłaby katastrofa, gdybym pokazała się w szkole z
fioletowymi włosami. Byłaby skończona towarzysko i upokorzona. Już widzę jak
Natalia McCassy się ze mnie śmieje. Zawija sobie na palec te swoje jedwabiste
blond loki i z pogardą syczy:
- Ofiara losu.
Potem wybucha głośnym śmiechem, a jej klony wtórują jej.
- Laura? – Karen wychyla głowę zza framugi drzwi. – Chcę tylko
powiedzieć, że twoje włosy wcale nie są takie złe. Zawsze narzekałaś, że
chciałaś przefarbować włosy. Zrobiłaś to nieświadomie, ale efekt nie jest taki
zły.
- Karen, wcale mi nie pomagasz – burczę. – Wyglądam jak
Ania Shirley z „Ani z Zielonego Wzgórza”. Ona chciała mieć kruczoczarne włosy i
użyła jakiejś farby od wędrownego handlarza. Chciała kruczoczarne, a co miała?
ZIELONE! Czy to sobie o wyobrażasz, Karen? Z-i-e-l-o-n-e. Żaden chłopak nie
umówi się z dziewczyną, która leje sobie na głowę wszystko, co na etykietce ma
napisane „szampon do pielęgnacji włosów przetłuszczających się” i ląduje w
końcu z fioletowymi włosami! Ja bym się ze sobą nie umówiła.
Karen chciała coś powiedzieć, już otwierała usta, by się
odezwać. Jednak przerwał jej dzwonek do drzwi, gdy ktoś donośnie dawał o sobie
znać. Westchnęłam, teraz już nigdy, nikomu się nie pokażę. Nie z TAKIMI
włosami, mowy nie ma.
- Zobaczę, kto to. – Karen uśmiechnęła się przepraszająco
i wyszła.
Widzicie? Mam fioletowe włosy dopiero od trzydziestu
dwóch minut, a ludzie już ode mnie uciekają. Weźmy taką Karen… Przecież moja
macocha zmieniała mi kiedyś pieluchy. Ja na nią narzygałam, kiedy zjadłam za
dużo ravioli! Ona zajmowała się mną, kiedy chorowała na ospę i różyczkę. Ale uciekła
ode mnie, kiedy wyglądałam jak siedem nieszczęść z tymi fioletowymi włosami. Do
cholery, to okropne. Teraz pewnie każdy w zasięgu dwunasty kilometrów ucieknie
ode mnie, tylko dlatego, że mam fioletowe włosy. Przecież dziewczyny farbują
sobie włosy na naprawdę dziwne kolory, więc dlaczego ludzie nie mieliby
zaakceptować moich fioletowych? Hmm, a co Victoria powie na widok moich włosów?
Kiedy mijałyśmy na ulicy dziewczyny z kolorowymi włosami zawsze mówiła, że to
straszny obciach i że nigdy nie zdecydowałaby się na pofarbowanie swoich miodowo
blond loków na taki obciachowy kolor jak różowy czy niebieski. Ona nawet na
widok czerwonych włosów przewraca oczami i mówi „kolejna ofiara trendu”. Tak
zareagowałaby Tori, ale co z Christianem? Boże, co będzie, jeśli Christian też
zacznie mnie unikać, kiedy zobaczy moje włosy? O Jezusie, to okropne! Tym, że
dbam o swój wygląd zniszczyłam swoją jedyną na to, by brat mojej najlepszej
przyjaciółki zobaczył we mnie kogoś więcej!!
- Laura, masz gościa!
No to pięknie.
***
Ha! Zwycięstwo!! Kocham Massie i jej pomysły (choć ten
numer z farbą koloryzującą nie ujdzie jej na sucho). Kazała mi założyć czapkę,
więc poruszyłam niebo i ziemię, by znaleźć swoją beanie. Moją cudowną beanie,
która w aktualnym stanie moich włosów idealnie nadaje się do ich ukrywania.
Dzięki ci Panie, za to, że mam krótkie włosy. Moje (aktualnie fioletowe) włosy
sięgają mi do ramienia, więc spięcie ich wsuwkami i upchnięcie do czapki nie
było trudne. Cóż, wyglądam jak klaun, ale nic nie poradzę. Lepsze to niż
fioletowe włosy. Zwłaszcza, że TYM gościem, którego zapowiedziała Karen,
okazało się Christian. Kiedy zobaczył moje włosy (wtedy jeszcze nie miałam
czapki) wybuchnął śmiechem i oparł się o ścianę wciąż trzymając za brzuch.
Cudownie. Po prostu świetnie. Obiekt moich westchnień na mój widok dostaje
tylko ataku śmiechu. Czułam się jakby ktoś uderzył mnie w twarz. To było
okropne uczucie, kiedy wiedziałam, że mój crush śmieje się z moich włosów, a to
wszystko przez to, że Massie nie nakleiła etykietek na opakowania szamponów, które
okazują się nie być SZAMPONAMI, a durnymi farbami do włosów. Dobrze, że nie są
trwałe, bo udusiłabym swoją młodszą siostrę gołymi rękami. Za jakieś kilka tygodni
wrócę do swojego koloru. Kiedy skończył się ze mnie natrząsać, podszedł i
chwycił kosmyk moich włosów. Zakręcił go sobie wokół palca i parsknął.
- Wyglądasz jakby jednorożec na ciebie zwymiotował –
skwitował, uśmiechając się ironicznie.
Uniosłam brwi. Powaga? Christian właśnie stwierdził, że
jestem kolorowa.
- Cuchniesz jakbyś wykąpał się w Drakkar Noir –
zripostowałam się.
- Ja przynajmniej, kiedy wezmę prysznic pozbędę się tego
zapachu, ale z twoimi włosami będzie gorzej, Stark. – Zrobił ważniacką minę, a
potem się uśmiechnął. – Włóż jakąś czapkę, bo Jaden dostanie zawału, kiedy cię
taką zobaczy.
Nie doczekałam się odpowiedzi na swój pytający wzrok, bo
już był za drzwiami mojego domu, rzucając przez ramię:
- Zaczekam w samochodzie.
A potem odwrócił się i mrugnął. MRUGNĄŁ.
Dajecie wiarę? ON. MRUGNĄŁ. DO MNIE.
Muszę mieć więcej powód, żeby mrugał.
__________________
Troszkę krótszy niż zazwyczaj, bo chciałam dodać dziś. Mało Laristiany, bo cała strona miała o nich być, ale na wywiadzie będzie więcej ich. Wiem, że przekładam, ale no, krótki rozdział, co poradzić. Ostatnio mam na głowie sporo i nie zajmowałam się pisaniem (wiecie, koniec wakacji), a dziś pisałam z Olą na wattpadzie i wgl. Nadrabiam też Demigods. Na razie za mną dwa rozdziały, bo zabrałam się STRAAAASZNIE późno i teraz nie mam siły komentowac każdego rozdziału oddzielnie. Ale napisałam, że nadrobię. A jak napisałam, to tak zrobię. Wgl to wbijajcie: (klyk) - można się uzależnić, a ja nie rozumiem, dlaczego jest tak mało popularne. To cudeńko z Danielem w roli głównej. Moim ukochanym numer 79576737494654578 XD Aha, usunął mi się prolog, więc jeśli chcecie to w spisie treści jest nowy adres prologu XD Tak, wiem. Dziękuję za odwiedziny i komentarze. Już ponad 3000 wyświetleń ^^ Kocham was i strasznie dziękuję. Mam ochotę pisać to opowiadanie, ale nie teraz. TERAZ IDĘ SPAĆ.
Odmaszerować,
Tinsley xx
Ps. Co myślicie o włosach Laury? XD
Aaaaaa! Pierwsza?!
OdpowiedzUsuńDziękuję ^^ Jestem zaszczycona tą dedykacją. Jesu. Ale ja się tym jaram. Normalnie chichoczę do siebie jak jakaś idiotka xD
Zmiana tematu.
Rozdział. Boski.
Chris - kobieta w ciąży
Laura z fioletowymi włosami (jakoś nie umiem sobie tego wyobrazić, but i like it xD Interesujący pomysł z nawiązaniem do Anki. A propos. Czytałaś całą serię? Ja tak. Gilbert jest boski *.* Końcówka średniawa, bo (spoiler) ten jej jeden syn umarł, ale jest git )
Massie ma przerąbane (ale nie bądź aż taka zła dla mojej ulubienicy, co?)
I ta reakcja Chrisa (jednorożec na Ciebie zwymiotował? Hahhahahaha xD rozwalił system)
Lau jara się, że Chris do niej mrugnął
Hahahh xD Cały rozdział ryczałam ze śmiechu. Kocham Cię dziewczyno. Nawet długość, ani mała ilość Laristiany nie popsuły tego. Normalnie rozdział idealny w każdym calu. Nie ma na co narzekać, bo wyszedł cudownie. I to nie ma żadnego związku z tym, że na początku jest dedykacja dla mnie. Żaaadneeegooo... XD
Serio cudo *.*
A teraz idę spać.
Buziaki
Kate xXx
Hahaha :D Patrzcie, a miałaś być na wakacjach xD Fajnie, że się cieszysz, bo ja lubię uszczęśliwiać ludzi :*
UsuńCzytałam wszystko oprócz Rilli ze Złotego Brzegu, wiesz ostatniej. Kocham najbardziej Dolinę Tęczy i Anię z Avonlea - te przyjaźnie, ślub i to, że już wtedy Ania trochę zauważyła Gilberta ^^
Nie wiem skąd mi przyszedł do głowy ten jednorożec XD A te włosy... Na dłuższą metę nieprzemyślane, ale teraz coraz więcej mam myśli na ten temat xD Tak, Laura się jara hahahaha ciota
Wiem, że mnie lubisz, ale ja się nie interesuję dziewczynami w ten sposób o.O *robi przerażoną minę*
Tjaaa... Jestem obecnie nad morzem. Ale na rozdział u Ciebie musiałam się załapać ;) (Musiałam też internet wykupić, ale mniejsza z tym xD)
UsuńJa mam całą Ankę u siebie na półce (książki mamy xD). Ten ślub jest cudny. A zwłaszcza ten moment, gdy Gilbert zauważa Anię w sukni ślubnej *.* no to jest zakochany facet. Ale gdybym miała jednak wybrać ulubiony moment to chyba te drugie oświadczyny Gilberta ^^ ryczałam jak to czytałam, a było to dwa czy trzy lata temu więc... Nadal jest to jedna z moich ulubionych serii ^^
Nie chce wiedzieć co Ci siedzi w głowie.
*przerażona mina* o czym ty myślisz?! Ja jestem hetero! -,- Załamujesz
Bez komentarza
To tyle
Kate ;)
Super rozdział czekam na next
OdpowiedzUsuńPlisss bardzo szybko a i kiedy oni będą się całować ??
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńLaura i fioletowe włosy - czemu nie. Może od teraz będzie taki trend ;)
Rozdział wcale nie jest aż taki krótki - u mnie są znacznie krótsze ;)
Pozdrawiam, zapraszam do mnie i czekam na next <3
Mega :*
OdpowiedzUsuńKocham Tw bloga , Tw rozdziały (i wcale nie są krotkie :* :D )
Nw czemu ale coraz bardziej się boje , że Chris oprocz palenia wpadnie w coś głębszego... narkotyki -,- jego humorkii .. ach oby nie :p :"(
Lau i fioletowe włosy :* COOL :D ( ja sama chciała bym sb przefarbować na jakiś zwariowany kolor no ale mama nie pozwoli... ) :p dość o mnie hah :D
Ojj czuje , że Massi będzie miała "troszkę" przechlapane ... tiaaa troszkę :* :D hah
Hah "Wyglądasz jak by jednorożec na ciebie zwymiotował" ja padam i nie wstaje :* ;) haha ty to masz pomysły :* ;) :*
Ogolnie przez cały czas jak czytałam to miałam BANANA na twarzy :* :D hah :) -- dalej mam :D
Laura jest podjarana :) :) on do nie mrugnął !! :* :*Ale jestem ciekawa co wydarzy się na tym wywiadzie ;)
Mam milion mysli .. ale znając życie ty wymyślisz całkiem coś innego niż ja haha :D Twoje pomysły przebijają wszystko :* :D są zajefajne :D :* :D Ja sądze , że ten dzieciak zacznie jak kolwiek dobierac się do Lau a Chris nie wytrzyma :) to jeden (najbardziej racjonalny) pomysł jaki przyszedł mi do głowy ... :D ale to tylko mój mózg (którego nie mam jak to większość ludzi sądzi hah :D )
No nic innego mi nie zostaje jak czekać :D
:D :* ♥♡
No to kończe :*
Hah dziś wampir włączył tryb DZIEŃ ♡♥ hah
Życze miłych ostatnich dni wolności :D :*
Buziaki :* ;)
Dużo wenyy :D